[🇬🇧EN below]
Dla odmiany chcę Wam opowiedzieć o hiszpańskiej rajskiej wyspie. Teneryfa kojarzyła mi się z tłumami niemieckich emerytów i złotym piaskiem na plaży, nigdy nie interesował mnie ten kierunek. Aż do momentu kiedy moja przyjaciółka Patricia postanowiła się tam przeprowadzić. Kiedy zaprosiła mnie do siebie nie miałam jeszcze pojęcia, że Teneryfa skradnie mi serce. Kto z Was choć raz zastanawiał się, jak się żyje na rajskiej wyspie?
Teneryfa ma wiele oblicz. Potrafi być surowa i sucha- gdzie okiem sięgnąć wulkaniczne skały. Południowa część wyspy jest bardzo słoneczna i to głównie tutaj ściągają turyści skuszeni drobnym jasnym piaskiem na plażach Playa de las Américas, Playa de los Cristianos czy Playa Puerto Colon. Ciekawostka: biały piasek nie pochodzi z Teneryfy ani nawet z Hiszpanii. Został sprowadzony na wyspę specjalnie z Sahary w latach siedemdziesiątych by „upiększyć” niektóre plaże.
Krajobraz zmienia się gdy przemieszczamy się z jednego krańca Teneryfy na drugi. Północna część wyspy jest bardziej zielona a niebo częściej zachmurzone. Mnie urzekła właśnie północ: obfita zieleń, plaże z wulkanicznym piaskiem, błękit fal rozbijających się o czarne skały, różne gatunki drzew, na czubkach których cały rok kwitną bajkowe kwiaty, Hiszpanie zamiast turystów, pięknie zachowana architektura z okresu kolonialnego niosąca nutę nostalgii i wrażenie podróży w czasie, winnice w okolicach El Sauzal i oczywiście jedzenie i wino. Tutaj nawet Hiszpański jest inny, słownictwo jest inne. Autobus to nie autobús czy bus tylko guagua (wymawiaj guagua), dynia to nie calabacin a BUBANGO a kiedy jest bardzo gorąco mieszkaniec Teneryfy nie powie hace calor tylko hace una calufa. To tu pierwszy raz usłyszałam słowo chipichipi (wymawiaj czipiczipi) czyli mżawka choć Patri twierdzi, że tak się mów w całej Hiszpanii.
Mam Wam sporo do opowiedzenia, jesteście gotowi?
For a change I want to tell you about one Spanish paradisiac island and this is a teaser. I’ve always imagined Tenerife as a destination with golden beaches, retired Germans and polish tourists – not interesting at all. One day a good friend Patricia told me she is moving from Madrid to Tenerife and she invited me to visit her. I didn’t think twice and bought a ticket. At that time I couldn’t know Tenerife will steal my heart. Did you ever tried to imagine how does it feel to live on a paradisiac island?
Tenerife has many faces. The landscape can be austere and dry, volcanic rocks are everywhere. Southern part of the island is very sunny and that’s where 90% of tourists stay tempted by beautiful white sand beaches like Playa de las Américas, Playa de los Cristianos or Playa Puerto Colon.
Trivia: fine white sand is not from Tenerife neither from Spain. It was brought in 70’s from the Sahara desert to „embellish” some beaches.
The landscape changes as we move from the one end of the island to another. Northern coast is greener and the sky is cloudy more often. I was enchanted by the northern part of Tenerife: abundant greenery, beaches with volcanic sand, shades of blue waves crushing on the black rocks, different tree species with flowers all year long, Spanish instead of tourists, preserved colonial architecture that brings a nostalgia and a feeling of time traveling, vineyards in El Sauzal and of course wine and food. Here even Spanish language is different, a bus is not autobús or bus like in the rest of Spain: here it’s called guagua. A pumpkin is not called calabacin but BUBANGO, an islander will not say hace calor but hace una calufa. It was in Tenerife where I have heard for the first time my favorite word: chipichipi (a drizzle) although Patricia says it’s known in the whole Peninsula.
I have a lot to tell you, are you ready?