Zaledwie cztery miesiące temu (w czerwcu 2017) Portugalia zmagała się z ogromną falą pożarów wywołaną suszą i celowymi podpaleniami. Ogień spustoszył głównie dystrykt Leiria, położony o 160km od Lizbony. Na obszarze dotkniętym kataklizmem od kilku tygodni panowała susza, temperatury sięgały 40 stopni Celsjusza.
17 czerwca nad miastem Pedrógão Grande przeszła sucha burza, w trakcie której rzekomo piorun uderzył w drzewo, wywołując pożar a porywisty wiatr rozprzestrzenił ogień na pobliskie lasy zajmując powierzchnię 53 000 hektarów.
Trzeba wspomnieć, że 90% terenów objętych katastrofą zajmowały plantacje eukaliptusa (który w sumie stanowi aż 24,4% portugalskich lasów).
Eukaliptus zawsze kojarzył mi się z Australią a z Portugalią raczej dęby korkowe. Cóż, jak nie wiadomo o co chodzi… to chodzi o pieniądze. Tak jest niestety i w tym przypadku.
Eukaliptusy sprowadzono do Europy w połowie XIX wieku. Ich uprawa jest niezwykle opłacalna przez co stały się podstawą portugalskiego przemysłu papierniczego. Drzewa rosną bardzo szybko, gubią liście po trochu przez cały rok, kora bez przerwy odchodzi płatami z całego pnia. Zarówno liście jak i kora są przepełnione wysoce łatwopalnymi olejkami eterycznymi. Do tego dochodzi osuszona przez korzenie gleba. Organizacje ochrony środowiska od lat biją na alarm by ograniczyć uprawę eukaliptusa a tym samym ryzyko pożarów. Bez skutku.
W czerwcowych pożarach zginęły w sumie 64 osoby (260 rannych), z których 47 zmarło na drodze krajowej nr. 236 łączącej Figueiró dos Vinhos z Castanheira de Pera gdzie płomienie odcięły kierowcom drogę ucieczki.
Śledziliśmy w napięciu wiadomości i fb, nie sposób pozostać obojętnym w obec takiej tragedii szczególnie w maleńkim kraju gdzie wszędzie jest blisko, miejsca ogarnięte pożarem nie są mi obce a w niebezpieczeństwie znaleźli się znajomi lub rodziny znajomych… Nie zapomnę krótkiego nagrania LINK, które ukazało się w dzienniku SIC LINK. Filmik nakręcony dronem na drodze nr. 236 nazwanej Drogą Śmierci (estrada da morte) ukazuje apokaliptyczny krajobraz po przejściu żywiołu: wraki aut, w których zginęli dorośli i maleńkie dzieci, zwęglone drzewa, dym, popiół…
Spłonęło ponad 500 domostw, 48 firm a straty oszacowano na 500 milionów euro.
Ile zwierząt ucierpiało?
Jak wiele osób i jak długo będzie walczyć z traumą po ucieczce przed płomieniami, po utracie najbliższych czy po utracie domu?
Ile czasu potrzeba by stanąć na nogi?
Czy strażacy i ratownicy medyczni zostali wynagrodzeni za swoją heroiczną pracę?
Hiszpania, Maroko, Francja i Włochy wysłały z pomocą samoloty gaśnicze.
Pożar został okiełznany dopiero po tygodniu.
Zarządzono trzy dni żałoby narodowej.
Obserwowałam jak znajomi i ludzie w pracy czynnie biorą udział w zbiórkach pieniędzy, ubrań, najpotrzebniejszych rzeczy, żywności, wody. I serce rosło. Nie ważne – portugalczyk czy obcokrajowiec, każdy chciał pomóc.
To wszystko miało miejsce w czerwcu. We wrześniu w drodze na północ Portugalii przejeżdżałam przez okolice Coimbry, Góis i Pedrógão Grande. Minęły 3 miesiące od tragedii a patrząc na krajobraz wydaje się jakby wszystko wydarzyło się wczoraj. Zgliszcza budynków lub chociażby spalone drzewa kilka metrów od domów przyprawiły mnie o ciarki przypominając o ludzkim dramacie i heroicznej walce strażaków.
Jest październik i temperatury wcale nie opadły sięgając od 25 do 30 stopni Celsjusza. W niedzielę (15.10.)wybuchły pożary w północnej i centralnej Portugalii, w Monção (Viana do Castelo), Seia (Guarda) e Lousã (Coimbra). Internet obiegło zdjęcie zrobione z wieży strażackiej, na którym Helio Medeiros uchwycił pożar w Vieira de Leiria.
Ogień dotarł w pobliże Ericeira, Óbidos, Quiaios (Figueira da Foz), Praia da Vieira, Praia de Pedrógão, Tocha i Praia de Mira. Trzy pobliskie campingi zostały ewakuowane. W niektórych miejscach płomienie sięgały 25 metrów wysokości.
Jeżeli jesteście lub będziecie w Portugalii polecam stronę www.fogos.pt by być na bieżąco z zasięgiem pożarów, które rozprzestrzeniają się niesamowicie szybko, to nie żarty!
Nie mogę uwierzyć, że powtarza się dramat sprzed 4 miesięcy. Ręce opadają. Z roku na rok jest coraz gorzej i nie widać rozwiązania problemu a najbardziej cierpią zwykli ludzie.